Po kolejnej przerwie znowu trzeba się było wybrać na rower :) trasa dosyć standardowa - dookoła Paprocan a potem na Żwaków, Gostyń i Zgoń.

Wybrałem się dzisiaj do Żor, by pomóc bratu trochę w remoncie. Mam już teraz dość ;/ jutro pewnie będę leżeć cały dzień do góry brzuchem :D
Trasa:
Kobiór - Zgoń - Woszczyce - lasem do Gichty - Żory - Rudziczka - Suszec - Kobiór

czyli - Pod Górę, z Górki i Pod Wiatr. Bo właściwie tak można w skrócie określić dzisiejszą wycieczkę. Nawet parę kropli delikatnego deszczu na moją piękną cerę spadło.. ale ogólnie nic specjalnego. Wycieczka wypas, właściwie bez żadnej przerwy.. nie licząc 2 minut postoju. Nieźle, co?
To teraz trasa:
Kobiór - Radostowice - Kobielice - Brzeźce - Mizerów - Kryry - Suszec - Gwaruś - Rudziczka - Żory PKP - Palowice - Woszczyce - Królówka - Zgoń - Gostyń - Żwaków - Promnice - Kobiór.

Jeszcze checkpointy:
Żory PKP - 33km 1h38min (20,2km/h)
Zgoń, ul. Świerkowa - 49,3km 2h27min (19,96km/h)
Dom - 73,5km 3h34min (21,67km/h)

Świetna przejażdżka. Pojechałem przez Pasiek i Pszczynę do Goczałkowic, przejechałem zaporą na jeziorze Goczałkowickim, potem dojechałem do Zabrzegu i wracałem jakąś inną drogą, ale i tak dojechałem do zapory, a potem szlakiem Greenways z powrotem - przez Łąkę pod zamek w Pszczynie, a dalej przez Jankowice i Studzienice do domu.

Dzisiaj się udało przejechać tą wycieczkę, co miałem wczoraj jechać. Nie było deszczu, praktycznie nawet chmur za bardzo nie było - dużo słońca za to, całkiem przyjemnie się jechało (szczególnie gdy słońce waliło prosto w oczy).
A oto trasa:
Kobiór - Świerczyniec - Bieruń Stary - Bojszowy - Wola - Frydek - Miedźna - Ćwiklice - Pszczyna (zamek) - Piasek - Kobiór. Łącznie 55,5 km :) fajny dystans.

Miało być więcej, ale jak zwykle chmury mnie przegoniły, bałem się burzy więc się wróciłem ..

DP12 - DP9 - DP11 - Świerczyniec - DP14 - 'Smolarnia'

Kobiór - Suszec - (Plessówka) Kryry - Mizerów - skrak Brzeźć - R4 - Wisła Wielka - Łąka - Pszczyna - Jankowice - Studzienice - Kobiór


Wypas :)

Dookoła Kobióra od strony wschodniej

Dzisiaj postanowiłem wybrać się do Rybnika. I trzeba przyznać.. długa trasa. Może nawet przesadziłem, bo ostatnio mało jeździłem.. ba, dzisiaj zrobiłem więcej kilometrów niż przez cały czerwiec ;) ale jakoś dałem radę. Do domu wróciłem wykończony, ale to właśnie przez to, że długo dosyć nie trenowałem ostatnio.. dlatego pod koniec - właściwie za Żorami (bliżej Suszca) miałem już po prostu dość, ale dojechałem, i to się liczy. Tym bardziej ciężko było, że w okolicach Rybnika jest mnóstwo podjazdów, nie jestem w stanie stwierdzić, ile wjechałem w górę, ale wydaje mi się, że nawet 100 m ;) Z powrotem jechało się o tyle przyjemniej, że było wyraźnie chłodniej i wiał przyjemny wiaterek - do Rybnika dojechałem w pełnym słońcu, gdy było duszno (w sumie ok. 13 dojechałem na kampus).
Na koniec checkpointy, niestety tylko w jedną stronę, w drugą sobie o nich zapomniałem :P
Suszec kościół +12.45km +46min (16.24km/h)
Rudziczka PKP +4.05km +10min (24.3km/h)
Żory PKP +6km +21min (17.14km/h)
Szczejkowice +7km +22min (19.09km/h)
Rybnik kampus +13.4km +52min (15.46km/h)

Na dodatek muszę powiedzieć, że w lasach miałem często przejazdy przez błoto i kałuże na całej szerokości drogi, dlatego też tak powoli jechałem w niektórych odcinkach (w szczególności do Suszca i do Rybnika), ba - za Szczejkowicami musiałem przejechać przez teren budowy autostrady A1, przez co niestety zgubiłem potem szlak, a wzdłuż torów była okropna nawierzchnia - także nawet musiałem zejść z roweru i go prowadzić.
Z powrotem było lepiej, bo pojechałem inną trasą: czerwonym do Przegędzy, tam wjechałem na czarny do Szczejkowic (znowu przejechałem przez plac budowy - tym razem inny, na szczęście bez większych przygód) i tam wróciłem na zielony do Rudziczki.

Trzeba znowu powtórzyć ten wyczyn ;)